Pamiętam do dzisiaj ten widok. Sadzam swojego kilkumiesięcznego syna… Tak, sadzam, bo sam nie siadał, a mi się wydawało, że już siedzieć powinien. Miał już przecież ponad pół roku, a w poradnikach pisano, że dziecko w tym wieku już powinno raczkować i siadać. No więc sadzam go na kolorowej macie na dywanie, a wokół niego kładę stos zabawek. Grzechotki, plastikowe samochodziki, brzęczące zwierzątka i co tam jeszcze mam pod ręką. Większość to zabawki prezenty, ale nie zabrakło również i naszych pomysłów.
Gdybym chociaż przez moment się wczuła w jego sytuację, to bym musiała przyznać, że sama miałabym problem z tym, co wyciągnąć spośród tego morza zabawek i na czym skupić swój wzrok. Ja dorosła miałabym z tym problem, a co dopiero miało zrobić moje biedne dziecko. Ale wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło to, że może coś jest nie tak.